Miałam dobre przeczucie... zielona glinka, którą kupiłam ostatnio w pewnym znanym sklepie nie dała niestety takich efektów kolorystycznych, jak ta, którą kupuję zawsze w aptece :(
Nie martwi mnie to jednak nic, a nic, bo jak mówi mój syn: "mamo, nieważny wygląd, ważny zapach..." :)
Skład tego mydełka to:
olej kokosowy, olej palmowy, oliwa z oliwek, olejek eteryczny z trawy cytrynowej, glinka zielona, sól z Morza Martwego (lekko barwiona na różowo) oraz szczypta suszonych malin.
W marcu mydełko to pojawi się w Muzeum Mydła i Historii Brudu w Bydgoszczy a jednocześnie będą mogły je przetestować dwie zwyciężczynie mojego pierwszego konkursu.
Ciekawa jestem czy przypadnie im do gustu...
Podejrzewam, że przypadnie...:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie można przez internet poczuć ich zapachu :)
OdpowiedzUsuń